This Is Us
Zbliżał się wieczór. Na
niebie pokazały się już pierwsze gwiazdy i księżyc. W oknach
bloków i domów zapalały się światła.
*Oczami
Malwiny*
Na
Academy Street, koło niewielkiego bloku, na chodniku stała grupka
ludzi. Wśród niej stałam ja. Nieśmiała blondyneczka. Tak
przynajmniej można było powiedzieć o mnie kiedyś. Teraz dużo się
we mnie zmieniło, a wszystko przez to, że rodzina ode mnie się
odwróciła. Pytanie, dlaczego ? Może stwierdzili, że nie jestem
godna nazwiska Madison, albo za dużo osób było w naszej rodzinie i
trzeba było jedną wyrzucić. Nie, nie podobał im się mój
chłopak. Chcieli nas jakoś rozdzielić, ale my nie daliśmy się.
Spotykaliśmy się pomimo miliona zakazów i kłótni. A teraz. Teraz
nie mam normalnego domu, nie mam wystarczającej ilości pieniędzy
na życie, nie mam rodziny, ale jestem szczęśliwa i podoba mi się
to życie, bo to moje życie.
-Halo!
Czy ty w ogóle nas słuchałaś ?- usłyszałam szorstki głos
Zayn'a. Szybko rozbudziłam się z moich rozmyśleń i dołączyłam
do rozmowy.
-Sory.
Moglibyście powtórzyć?- powiedziałam speszona.
-Mogłabyś
nas przynajmniej teraz wysłuchać ?!- odpowiedział Zayn podnosząc
głos za każdym słowem. Milczałam. Człowiek to człowiek. Każdemu
mogłoby się coś takiego zdarzyć, a on drze się na mnie jakbym
kogoś zabiła.
-Dobra.
Koniec tego. Jak będziemy się kłócić za byle co to w końcu
wyjdzie, że do rana nie zdążymy- powiedziała Harry po czym
spojrzał na Zayn'a i na mnie. Założyłam ręce na piersi i
warknęłam.
-To
tak. Ty, Niall idziesz do środka i odwracasz uwagę pracowników.
Ja, Louis i Liam zabierzemy kluczę, a Malwina, Weronika i ty, Zayn
wejdziecie tylnym wejściem i zabierzecie trzy kartonowe pudła
stojące koło okna- wytłumaczył Harry. Tym razem usłyszałam
wszystko, więc byłam gotowa na wszystko.
-Hej-
przerwał Maciek, kiedy wszyscy zbierali się na swoje miejsca- a ja
?
-Ty
stój na czatach. Jak Zayn, Weronika i Malwina wrócą to samochód
ma być gotowy do odjazdu. Jasne?- odpowiedział Niall. Devon kiwną
głową i podszedł do czarnego auta.
Lekko
się stresowałam, ponieważ było to moje pierwsze, poważne
włamanie. Przynajmniej nie jestem sama, pocieszałam się na duchu,
ale to wiele nie działało bo serce z każdą sekundą biło mi
coraz szybciej.
*Oczami Louis'a*
Weszliśmy do budynku. Pomieszczenie w którym
znaleźliśmy się było małe i wilgotne. Ściany były poobklejane
ohydnymi, żółtymi tapetami w zielone wzorki. Weszliśmy chyba do
czyjegoś gabinetu, co można było stwierdzić po meblach, biurku,
fotelu, szafie z segregatorami i małej półeczce wiszącej koło
drzwi.
-Jak
myślicie? Gdzie można chować klucze?- powiedział Liam, a w jego
głosie słychać było lekkie drżenie. Harry wzruszył ramionami i
otworzył pierwszą szufladę w biurku. Po chwili ja dołączyłem do
bruneta.
-Nie
ma- sykną Harry, bardziej do siebie niż do mnie. Tak więc
słuchając się jego, skierowałem się w stronę dużej szafy.
Przeleciałem po wszystkich segregatorach, ale nigdzie nie znalazłem
czegoś godnego uwagi. Same faktury.
-Tutaj
też nic nie ma- powiedziałem.
Po paru minutach szukania straciliśmy nadzieję, że
znajdziemy te klucze, ale Liam zajrzał do szafeczki przyczepionej
koło drzwi.
-Mam
je!- krzykną, ale dosyć cicho, żeby nikt oprócz naszej trójki
nie usłyszał. Podniosłem się na duchu, ale tylko na chwilę.
-Ktoś tam jest !- krzyknął głos zza drzwi, kiedy szafka spadła z hukiem na ziemię i cała jej zawartość rozsypała się po pokoju. Nasza trójka spojrzała na siebie gorączkowo. Nie wiedziałem co robić. Ręce trzęsły mi się i zacząłem się pocić. W głowie siedziała mi tylko jedna myśl. Jak stąd uciec?
-Chłopaki, tędy!- krzykną Liam. Spojrzałem w jego stronę. Pokazywał małe okno koło biurka. Trochę mi ulżyło, ale coraz głośniejsze kroki za drzwiami sprawiały, że zaczynałem wariować.
-Mamy mało czasu!- powiedział Harry- Szybko!- dodał po czym otworzył okno i zwinnie przeszedł przez nie. Następny był Liam, który również nie miał problemu z przejście. A kiedy chłopcy znaleźli się już na zewnątrz przyszła kolej na mnie. Złapałem się rękami o kant okna i wskoczyłem na nie. Przeniosłem jedną nogę i usłyszałem jak ktoś przekręca klamkę w drzwiach. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Szybko przerzuciłem drugą nogę i miałem już skakać na drugą stronę kiedy koszulka zaczepiła mi się o parapet. Dlaczego akurat teraz?! Krzyknąłem na siebie w myślach.
-SZYBCIEJ!!- usłyszałem Liam'a na dole. Gorączkowa zacząłem szarpać koszulką, ale to nic nie dało. Po chwili poczułem ciężką, tłustą rękę na swoim nadgarstku. Serce podskoczyło mi do gardła.
-I co teraz?- powiedział gruby mężczyzna, prawdopodobnie pracownik, lub szef biura.
-Louis!- krzykną Harry z dołu.
-Złapali mnie!- odpowiedziałem. Cały zacząłem się trząść. Głowa bolała mnie od stresu. Ręce całe zrobiły mi się czerwone od szarpania. Kiedy miałem już się poddać i pozwolić zawieźć mnie na policję, mój mózg zaczął chodzić. Przecież mam nóż! Mam broń! Mogę się uwolnić! Pospiesznie wyszarpałem moją ostatnią deskę ratunku i skierowałem ją w stronę mężczyzny.
-Myślisz, że mnie tym przestraszysz ?!- zaśmiał się. Jednak ja nie zwracałem na to uwagi. Machnąłem nożem i nie oglądając się za siebie wyskoczyłem. Chwyciłem Harry'ego i Liam'a za koszulki i pobiegliśmy w stronę pola.
Hello :)
I jak ? Podoba się? Dużo się namęczyłam przy tym rozdziale, bo chciałam żeby wyszedł fajnie ;)
Mam nadzieje, że opinię będą pozytywne :D
A narazie powiem, że kolejny rozdział prawdopodobnie będzie za tydzień tak gdzieś 7 lub 8 stycznia :D
Dziękuje za przeczytanie xx
Do zobaczenia ;*
-Ktoś tam jest !- krzyknął głos zza drzwi, kiedy szafka spadła z hukiem na ziemię i cała jej zawartość rozsypała się po pokoju. Nasza trójka spojrzała na siebie gorączkowo. Nie wiedziałem co robić. Ręce trzęsły mi się i zacząłem się pocić. W głowie siedziała mi tylko jedna myśl. Jak stąd uciec?
-Chłopaki, tędy!- krzykną Liam. Spojrzałem w jego stronę. Pokazywał małe okno koło biurka. Trochę mi ulżyło, ale coraz głośniejsze kroki za drzwiami sprawiały, że zaczynałem wariować.
-Mamy mało czasu!- powiedział Harry- Szybko!- dodał po czym otworzył okno i zwinnie przeszedł przez nie. Następny był Liam, który również nie miał problemu z przejście. A kiedy chłopcy znaleźli się już na zewnątrz przyszła kolej na mnie. Złapałem się rękami o kant okna i wskoczyłem na nie. Przeniosłem jedną nogę i usłyszałem jak ktoś przekręca klamkę w drzwiach. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Szybko przerzuciłem drugą nogę i miałem już skakać na drugą stronę kiedy koszulka zaczepiła mi się o parapet. Dlaczego akurat teraz?! Krzyknąłem na siebie w myślach.
-SZYBCIEJ!!- usłyszałem Liam'a na dole. Gorączkowa zacząłem szarpać koszulką, ale to nic nie dało. Po chwili poczułem ciężką, tłustą rękę na swoim nadgarstku. Serce podskoczyło mi do gardła.
-I co teraz?- powiedział gruby mężczyzna, prawdopodobnie pracownik, lub szef biura.
-Louis!- krzykną Harry z dołu.
-Złapali mnie!- odpowiedziałem. Cały zacząłem się trząść. Głowa bolała mnie od stresu. Ręce całe zrobiły mi się czerwone od szarpania. Kiedy miałem już się poddać i pozwolić zawieźć mnie na policję, mój mózg zaczął chodzić. Przecież mam nóż! Mam broń! Mogę się uwolnić! Pospiesznie wyszarpałem moją ostatnią deskę ratunku i skierowałem ją w stronę mężczyzny.
-Myślisz, że mnie tym przestraszysz ?!- zaśmiał się. Jednak ja nie zwracałem na to uwagi. Machnąłem nożem i nie oglądając się za siebie wyskoczyłem. Chwyciłem Harry'ego i Liam'a za koszulki i pobiegliśmy w stronę pola.
Hello :)
I jak ? Podoba się? Dużo się namęczyłam przy tym rozdziale, bo chciałam żeby wyszedł fajnie ;)
Mam nadzieje, że opinię będą pozytywne :D
A narazie powiem, że kolejny rozdział prawdopodobnie będzie za tydzień tak gdzieś 7 lub 8 stycznia :D
Dziękuje za przeczytanie xx
Do zobaczenia ;*